czwartek, 1 sierpnia 2013

Grzech a choroba

Czasami nie wiem jak to nazwać. Kompulsywne jedzenie, emocjonalne objadanie się, zespół kompulsywnego jedzenia, nałóg jedzenia.. Zaburzenia odżywiania. Różnie na to mówią. Nieważne. Wiadomo o co chodzi - człowiek je i nie może przestać...
Mi jednak najbardziej odpowiada nazwa OBŻARSTWO.  Tak najprościej jednym słowem przy wskazaniu, że to wielki grzech. Grzech, który jest chorobą. CHOROBĄ WOLI. Czyli jak to mi mówią duchowni, jeśli choroba to już nie grzech. GRZECH tak opanowuje człowiekiem, tak wzrasta w jego życie, umysł i działanie, że staje sie chorobą. NAŁOGIEM czy też UZALEŻNIENIEM.

Walczę z tą przypadłością od miesięcy. Ciągle szukam nowych sposobów, metod. Upadam i powstaję. Tak w kółko. Czasami mam juz serdecznie dosyć ,,Boże, nigdy z tego nie wyjdę, nigdy nie będę jeść normalnie, nigdy mi nie przejdzie". Jednak marzę, zawsze marzę o wolności od obżarstwa. To mojej największe marzenie.

Jeśli znajdą sie jakieś pokrewne dusze, które mają podobny problem, zapraszam. Piszcie, zawsze łatwiej jest walczyć w grupie. Jestem tu może też i dla Was, żeby Was wspierać.

Na zakończenie jeszcze jedno. Jestem chrześcijanką. Moja rada na wszytskie problemy zawsze brzmi  - ZAUFAJ BOGU, powierz Mu swój problem. Staram się tak postępować również z moim jedzenioholizmem. I gdyby nie Bóg na pewno już bym się poddała. Nie miałabym nadziei. Bo w Nim jest cała moja NADZIEJA.

3 komentarze:

  1. Witam, to ja :) bratnia dusza :) mam 166 cm i 52 kilo wagi... i jestem uzależniona od jedzenia. Wygląda to tak: Jem w wielkim afekcie i jakieś dziwnej pierwotnej agresji nie gryząc dokładnie tylko połykając szybko, jakby mnie ktoś zaraz miał napaść. Jem np. kanapkę z fetą i dżemem i majonezem i zagryzam batonem - nie ważne jak, mniejsza o wygląd tego jedzenia i czy jest zastawa. Dzikość. I od razu po zasyceniu chce umrzeć. Zjadam ogromne ilości i cierpię na dolegliwości trawienne leżąc pół dnia w bólach. Trwa to jakieś 2 tygodnie i wreście przychodzi tak wielkie obrzydzenie do samej siebie, że kolejne 2 tygodnie praktycznie mam coś a'la głodówki - stąd moja waga. Katastrofa. Nie jest to wina diet, bo wcześniej miałam kompulsywne objadanie się z otyłością a potem się zawzięłam i takimi okresami wstrzemięźliwości doprowadziłam do utraty ok 20 kg. Co dalej? Nie wiem, bo mam wrażenie, że pomimo okresów głodówkowych choroba wciąga jeszcze bardziej. Grzech? Oczywiście, że grzech... tylko sposób powstania jest bardzo dramatyczny - u mnie to fakt, że w domu nie pozwalano mi jeść ze względów estetycznych (?!) co zryło mi psychikę totalnie, bo być wartościowym = chudym. Efekt był taki, że jak tylko nikt nie widział najadałam się na zapas po kryjomu - tak od 15 roku życia. Zwykle w młodym wieku powstają głupie zniewolenia a całe dorosłe życie to tylko przypisy do tego, co gdzieś tam kiedyś się stało. Przez okresy wstrzemięźliwości modlę się i daję radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj bratnia duszo :) dziękuję za podzielenie się Twoją historią.
      Bliskie jest mi to, o czy, piszesz.Też przez długi czas obżerałam się naprzemiennie z głodzeniem. Po jakimś czasie jednak udało mi się zrozumieć, że okresy znacznego ograniczenia jedzenia jeszcze bardziej potęgują i sprzyjają powstawaniu ataków. Wynika to pewnie głównie z fizjologii naszego organizmu - głodny domaga się jedzenia jeszcze bardziej. Ponadto w naszej głowie pojawiają się różne myśli typu: ,,tyle czasu się głodziłam, więc mogę zjeść więcej", ,,od jutra znowu ostre ograniczenie jedzenia, więc dzisiaj mogę". Trzeba zrozumieć ten powtarzający się jak błędne koło chory schemat i zacząć chcieć swojej wolności i zdrowia ponad wszystko. Wiem, jak trudno zmienić myślenie i to co od dawna siedzi w naszej podświadomości. Uciec od starych schematów. Trzeba czasu, nie da się od razu. Ale TO MOŻLIWE, to naprawdę możliwe. Powodzenia! Jestem z Tobą całym sercem :)

      Usuń
  2. Jestem. Jutro zmienię się. Chcę. Panie Boże pomóż mi wyjść z tej obsesji kompulsywnego jedzenia, lęku, niskiej samooceny. Ja już nie radzę sobie. Dziś upadłam ostatni raz. Jutro wstanę, nie będę wracać do tego co było, ile zadawałam sobie bólu i cierpienia obżerając się. Rano uśmiechać się będę. Pokocham na nowo i zaopiekuję. Za WSZYSTKO Przepraszam siebie

    OdpowiedzUsuń