czwartek, 15 sierpnia 2013

Zaraza z którą trzeba żyć?

Dotarłam na własnych nogach do Częstochowy. Pielgrzymka to wspaniale, piękne, ubogacające przeżycie... Bóg kolejny raz pokazał mi jak mnie kocha. Udzielił mnóstwo łask. Przyjaciele byli obok. Były wspaniale rozmowy, śmiech, refleksje.
Ale tak naprawdę najcudowniejsze dla mnie w tym wszystkim było to, że przez ten czas czułam skę WOLNA. Wolna od obżarstwa. Zmęczenie jakie czułam po każdym dniu pełnym nabityc kilometrów pieszo, było euforyczne. Czuję się wolna, kiedy nie mam przymusu jedzenia, nie ogarnia mnie poczucie utraty kontroli nad sobą. Nie mam chcicy, tego wewnętrznego napięcia i wrażenia, że jak się nie nażrę, to oszaleję.

Wróciłam z pielgrzymki w dobrym humorze, naładowana miłością.. radosna. I kolejny raz to wielka radość było okolicznością, kiedy znowu nastąpił atak. Już pierwszego dnia stałam pod lodówką, która otwierała się co 5 minut. Potem ból brzucha, rozpacz, przytłaczający mnie z wszystkich stron smutek.. Dlaczego znowu to samo? Dlaczego?

Ostatnio właściwie już nie szukam nowych metod walki i nie analizuję kolejnych złotych środków na moją przypadłość. Już nie mam czego próbować, tak myślę.

Są problemy, których nie można - nie trzeba - nie da się rozwiązać - zatem trzeba po prostu z nimi żyć. Radzić sobie z nimi, wykorzytsując wszelkie możliwe środki do złagodzenia ich, przy jednoczesnym uznaniu, że jest to ZARAZA, z którą trzeba żyć.
Może mój problem właśnie jest taki? Może nie powinnam już myśleć o tym, że kiedyś mi przejdzie? Tylko powinnam robić wszystko, by ataków było jaknajmniej i żyć z przekonaniem, że moja choroba to mój codzienny krzyż? Z drugiej strony zaś czy na grzech - nałóg można patrzeć w ten sposób? Przecież grzech jest złem, na które nie można sobie przyzwalać. Ale to już grzech, który jest chorobą.  Nie wiem.

Natomiast sam mój problem jest obsesją moich myśli. Zajmuje 90% wszystkich moich myśli. I to mnie przeraża. Gdy się obżeram, mój umysł jest zamknięty na wszystko inne. Obrastam w egoizm.



6 komentarzy:

  1. Witaj Trzcinko
    Przeczytałam Twojego bloga od początku
    Smutne jest to co piszesz.
    Szukałaś pomocy u psychiatry.
    Ja sie leczę i mi pomaga.
    Piszesz,że twoim problemem są myśli,czyli chory umysł.
    Jestem prostą kobietą i nie potrafię tak ładnie ubierać swoich myśli w słowa.
    Ale wiem co czujesz i chciała bym Ci pomóc.
    Mi pomagają leki przypisane przez psychiatrę.
    Nie są to leki na zmniejszenie apetyt.
    Nie powodują też otępienia i nie uzależniają,tego właśnie ludzie się boją.
    Ja gdybym miała wrócić do stanu przed leczeniem,wolała bym już uzależnienie od leków,niż od kompulsywnego obżerania się.
    Mam nadzieję,że choć trochę Ci pomogłam,dałam do myślenia.
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      Też przez pewnie czas jadłam pewne tabletki od psychiatry, ale potem obstawiłam, bo nie zauważyłam u siebie żadnego dobrego ich działania. Poza tym szczerze mówiać boje sie zawsze skutków ubocznych i uzależnienia. Osobiście zaś uważam, że nie ma tabletek na duszę.

      Usuń
  2. Droga Trzcinko,

    Przytulam Cię i posyłam mnóstwo serdecznych myśli. Czy choroba, uzależnienie to grzech? Nie uważam tak. Na pewno jest na całe życie, ale to nie znaczy, że jest grzechem i nie ma na to rady. Tak jak mówiłaś - razem raźniej. I jest tylko dzisiaj. To, co było wczoraj, już minęło; co będzie jutro - nie wiemy. Jest tylko dzisiaj, teraz.

    Ściskam,

    irys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasada ,,żyj co dzień tylko jednym dniem" bardzo pomaga mi w życiu :)

      Usuń
  3. Dziękuję Trzcinko za zaproszenie. Bardzo chętnie będę Cię odwiedzać. Nie żrę od przeszło dwóch lat, dzień po dniu. Pomaga mi najbardziej uczęszczanie na mitingi 2-3 razy w tygodniu, sponsorowanie codzienne: od przeszło dwóch lat ja mam sponsorkę, od pół roku sama sponsoruję inne ażetki. Wypróbowałam każdą inną formę pomocy sobie samej i zadziałała właśnie ta, za którą jestem wdzięczna mojej Sile Wyższej. Mam taki pogląd, że jeśli mnie coś pomogło, to dzielę się tym z innymi z nadzieją, że im też może pomóc.
    Janka
    PS coś nie tak z datą! Dziś jest 16 sierpnia 8,51 a u Ciebie pokazuje się 15 sierpnia 23 z minutami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja abstynencja budzi we mnie wielką nadzieje! :)
      Czas już zmieniony. Dziękuje za uwagę.

      Usuń