środa, 24 września 2014

Ogarnąć się

Muszę się ogarnąć, bo jeśli dalej będę tak traktować mój żołądek i mój organizm, to nie będzie wesoło. Nie chcę już bólów wątroby, żołądka i wszelkich problemów z trawieniem, a poza tym  tego okropnego nastroju po każdym ataku.. Tego obrzydzenia.. Tego poczucia straty czasu i złości na siebie. Tego znienawidzenia siebie.

Dwa, trzy dni jem normalnie, a potem znów... Jakaś chwila nieodpartej pokusy i po mnie.
Wystarczy, że jeden raz pójdę za myślą - jedna kromka ci nie zaszkodzi. Jednak sama wiem, źe nigdy nie kończy się na jednej.

Tak bardzo chciałabym wpaść w rytm zdrowego normalnego jedzenia... Minął rok odkąd nie jem słodyczy i to doświadczenie pokazuje mi, że SIĘ DA. 2.5 miesiące mojej abstynencji pokazują mi, ze SIĘ DA.

Nie mogę tracić nadziei, choćby nie wiem co. Nie chcę zatrzymywać się na złych myślach. Chcę żyć od dziś, lepiej.

KIEDYŚ MUSI SIĘ UDAĆ pokonać mojego żarłoka.

wtorek, 9 września 2014

Tak po prostu

Ostatnio dni wolne od obżarstwa przeplatają mi się na zmianę z dniami, kiedy żyję bez niego. Bardzo mnie boli, że znów jest gorzej. Że ciężko mi wytrzymać tydzień. Że moje ciało cierpi, a moja dusza jeszcze bardziej. Mimo wszystko chce patrzeć z nadzieją na przyszłość i pamiętać, że skoro wytrzymałam niedawno 2,5 miesiąca, to mogę to powtórzyć.

Dziś moje obżarstwo zaczęło się od cichutkiej myśli w głowie: ,,może coś zjesz?". Nieraz jem coś pomiędzy posiłkami i nie ma to nic wspólnego z kompulsywnym jedzeniem, ale dzisiaj pociągnęło lawinę. Jest to o tyle dla mnie zaskakujące, że nie czułam wcale przymusu jedzenia. Nie miałam też w sobie "niewygodnych" emocji, które mogłabym zajeść. Czułam sie dobrze, normalnie. Nie byłam głodna po porządnym śniadaniu. Więc dlaczego to zrobiłam? Nie wiem. Po prostu. Bo jestem uzależniona.