środa, 26 listopada 2014

Chaos emocjonalny

Ostatnio uświadomiłam sobie, że nie posuwam się naprzód. Objadam się średnio dwa razy w tygodniu. Nie są to jakieś olbrzymio olbrzymie porcje (zdecydowanie nie takie jak kiedyś) ale jednak nie są to normalne porcje jedzenia. Potem mój organizm cierpi, a ja czuję psychiczną niemoc..

Muszę coś z tym zrobić. Zidentyfikowac błędy, które popełniam i tak jak przed miesiącami opanowac te cotygodniowe ataki.

Chyba nie radzę sobie z emocjami.. Bywa, że nie potrafię w ciszy i spokoju siedzieć. Jest mi źle samej ze sobą. Czuję jakbym zaraz miała eksplodować i wtedy właśnie pojawia sie przymus jedzenia..

Doceniam to, że ne jestem już anorektyczką, że większość dni jest jednak normalna pod względem jedzenia. Ze nie trwam już w tym okropnym jedzeniowym dole.. Że nie żrę po ubikacjach. Że nie zjadam na raz w stanie całej zawartości lodówki. Że mam życie poza walką o to, czy przez następną minute coś zjeść, czy nie.

Jednak pora wyprostować, to co pokrzywione.

niedziela, 16 listopada 2014

jedno tylko

Chcę jeść.
Chcę jeść. 
Ciągle chcę jeść. 

Boże, co mam zrobić, żeby to pragnienie sobie poszło? CO???
Boli.
Nie pozwala się na niczym skupić.
Nie daje spokoju..

Dziś właśnie mam ten dzień słabości. Tyle robię, by iść do przodu, by nie wracać do tego bagna, a ono ciągle jest, ciągle woła.. 
zjedz jeszcze. 
zjedz to. 
zjedz tamto. 
Nażryj się. 
Ulżyj sobie. 
Poczuj to. 
Ucieknij w jedzenie...