piątek, 7 lutego 2014

Strach przed jedzeniem

Zwykle gdy jestem sama i muszę zjeść posiłek, boję się, Najbardziej lękam się dni, kiedy wiele godzin muszę sama przesiedzieć w domu, w którym jest lodówka z jedzeniem.

Dziś też się bałam. Poszłam zjeść śniadanie. Chciałam takie jak zawsze bez dodatków, dokładek. Nie czułam jakiegoś przymusu jedzenia - jak to kiedyś bywało, drgawek, dyskomfortu psychicznego nie do zniesienia - ale jedynie strach. Strach przed sobą. Przed potencjalnym atakiem obżarstwa. Strach ten naprawdę był wielki. I w końcu nastąpił atak. I chyba właśnie z tego strachu...
 

6 komentarzy:

  1. Trzcinka! Weź się trzymaj! Wyjdź na spacer z tego domu, kiedy jesteś sama cały czas! Ja też miałam takie ataki, wiem, że to nie jest łatwe i to ogromna walka z samym sobą. Trzeba myśleć w trochę inny sposób, np. czy to naprawdę sprawi, że będę szczęśliwsza? Trzeba zająć myśli czymś innym. Ściskam Cię mocno, nie daj się!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skąd ja to znam... Z jednej strony (pozorna) radość - brak kontroli, brak świadków, żadnych ograniczeń, a z drugiej ten strach... U mnie dodatkowo zwykle przebywanie sam na sam z jedzeniem w domu grozi jeszcze "legalnym" ciągiem bulimicznym. I sama nie wiem co można z tym zrobić. Nie daję Ci "złotych rad", bo wiem doskonale, że niczego one nie zmieniają, a za to potrafią nieźle podnieść poziom frustracji, szczególnie jeśli udziela ich osoba znająca problem jedynie w teorii. Ba, sama chciałabym wiedzieć co w takich sytuacjach robić, ale nie wiem. Jedyne co teraz robię, to nie wymiotuję (i każdy przetrwany dzień uważam za sukces), a dodatkowo nie jem po 16 (ot tak bez żadnego planowania wyszło, mam nadzieję niedługo godzinę "ostateczną" przenieść nieco wcześniej tak jak kiedyś, żeby zacząć chudnąć, ale w obecnej sytuacji i stanie w miejscu potrafi cieszyć). Nie muszę się jakoś specjalnie ograniczać z jedzeniem, mogę jeść do uczucia najedzenia (w sumie wolę raz lub dwa a porządnie niż kilka razy po trochu), a do tego mam poczucie kontroli, bo po 16 już nawet jabłka nie tknę. Może nie jest to zdrowe i nie podziała na dłuższą metę, ale zawsze to jakieś tymczasowe rozwiązanie. Uśpi bulimię, pomoże trochę schudnąć i pozwoli mi funkcjonować, zanim będę mogła w pełni zająć się leczeniem.
    Poszukaj własnego sposobu na walkę z obsesyjnymi myślami, bo w gruncie rzeczy to ich, a nie jedzenia się boimy. Jedzeniem chcemy je tylko zagłuszyć. Trzeba niestety trochę poeksperymentować, by znaleźć "złoty środek", ale jedno jest pewne - najlepszym sposobem na wszystkie psychiczne udręki jest sen.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj znów, dawno tutaj nie zaglądałam, nie chciałam wnosić złego samopoczucia. Czytaj najnowszy post i przypomina mi sie dziwiejszy ranek, kiedy zaczyna się napad po sniadaniu, jest godzina 23:30 właśnie skonczył mi się całodniowy atak, czuje sie potwornie, nie wytrzymuje już tego, codziennych(!) napadów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! Czy próbowałaś zasięgnąć pomocy od psychologa? Zastanawiam się nad tym coraz częściej i nie wiem do kogo się zwrócić.
    Trafiłam tutaj.

    Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, korzystałam z pomocy psychologa przez kilkanaście miesięcy, Jedyne co dzięki temu mam to większą wiedzę psychologiczną i większe - ciut większe zrozumienie siebie.

      Usuń
  5. Byłam na diagnozie i lekarz poinformował mnie, że to nie jest choroba i to nie jest uzależnienie tylko zaburzenie impulsów Hm... piszesz coś zupełnie innego... Sama nie wiem co o tym myśleć choć wolę to zaburzenie... ja sama nie mam takiego lęku ani bulimii może dlatego tak stwierdził... modlę się modlitwą przebaczenia i trzymam się tego co mi powiedział i zakusy depresji mijają, odchodzą w dal... Bóg jest potężniejszy...

    OdpowiedzUsuń