wtorek, 19 sierpnia 2014

Zajadanie problemów?

Już drugi dzień się objadam. Nie widzę w sobie dna. Jestem jak odkurzacz na jedzenie. Nieważne co. Ważne by było. By zapełniało mnie. By zapychało jakąś dziurę w moim sercu?

Ale dlaczego? Dlaczego znowu to robię? Boże, nie chcę... nie chcę, tak bardzo nie chcę, a nie umiem przestać!!! Dlaczego? Dlaczego? Przecież tak się starałam.. ćwiczenia, unikanie szkodliwego jedzenia i zdrowe jedzenie, zaprzestanie myślenia o odchudzaniu, zdrowe nawyki, odpowiednia ilość snu, życie normalne życie.. Z czym zawaliłam? Z czym? Gdzie się za mało starałam? Co ściągnęło lawinę?

Coś mnie wkurzyło. Coś zdenerwowało. Zasmuciło. Poczułam się samotna. Niezrozumiana. I wybrałam tę drogę ulżenia sobie jedzenie. I mnie żarłok złapał i mnie ma... W tym obżarstwie jestem jeszcze bardziej samotna. Jak palec. Bo komu niby powiem, że znowu żrę? Komu?
Mało ludzi rozumie, że tak w ogóle można. Że człowiek może nie mieć dna. Każdy ma swoje życie. Nie chcę nikomu paplać o moich jakże "głupich" problemach.

I to jest właśnie mój problem. Że zamiast spokojnie przyjąć emocje i żyć z nimi, chcę je zagłuszać jedzeniem.

Mój upadek boli... tak bardzo boli. I znowu ta bezradność. Wrażenie niemożności ucieczki. Złość i zalewający mnie z wszystkich stron smutek. Samotność. Samotna samotność...

6 komentarzy:

  1. Witam Cię,

    jak czytam Twoje wpisy na blogu to mam wrażenie, że "wyjmujesz" myśli i uczucia z mojej głowy. Mam ten sam problem. Masz rację - mało osób to rozumie. Większość zastanawia się jak to możliwe i myśli "po prostu przestań jeść, zacznij ćwiczyć". Moje ostatnie 2 tygodnie to jakaś katorga. Przytyłam 5kg i nie mogę sobie poradzić z kompulsywnym obżarstwem. Za dużo problemów pojawiło się jednocześnie... Brakuje mi nadziei na normalną przyszłość.

    Pozdrawiam ciepło,
    J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam bardzo mieszane uczucia czytając Twoje notki. Cieszę się, że nie jestem jedyną osobą która ma taki problem, przykro mi, że ktoś cierpi tak jak ja.
    Dasz radę, jesteś od tego silniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie jestes z tym sama, ja również bardzo przytyłam, w wakacje nie potrafiłam odmówić sobie niczego, tak jakbym zajadala za caly rok, kiedy jadlam zdrowo i mało. nienawidze siebie za to, ze nie potrafię teraz tak jak kiedyś pilnowac siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się i jednocześnie jest mi smutno, że nie jestem sama. Cieszę się, bo nie jestem takim wyjątkowym odmieńcem, a jednocześnie smutno, że tak wielu osob dotyka ten problem, ukrywany przed światem...
    Zawsze się zastanawiam co będzie dalej. Mam dopiero 17 lat, ciągnie się to od czterech. Mam jedynie nadzieję, że to się skończy, jednak wiemy wszyscy, że samo nic się nie robi.
    I tu nawet nie chodzi o samozaparcie, silną wolę. Obżarstwo jest gdzieś ponad tym, tu nie wystarczy silna wola.Silna wola jest wtedy, kiedy chce się człowiek powstrzymać przed zjedzeniem ciastka po obiedzie u babci. Czy dokładki tego obiadu.
    Samozaparcie nie wystarczy. Niech ktoś powie, co zrobić?
    Trzymaj się Trzcinko, jeśli się dowiem jak sobie poradzić, dam znać :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, musimy walczyć na wszystkie możliwe sposoby! I trzymać się kurczowo nadziei, że będzie lepiej. W nałogu, który jest chorobą raczej nie ma mowy o czymś takim jak "silna wola", bo właśnie nałóg polega na zaburzeniu funkcjonowania woli. Ale to nie znaczy, że nic nie możemy zrobić. Trzeba wiele wysiłku, samoświadomości, chęci.. może też okoliczności sprzyjających i Bożej interwencji... Nie mogę tego wszystkiego ocenić, od czego tak naprawdę zależy, to czy się objadam. czy nie. Ale po części zawsze mogę zaobserwować i zrozumieć oraz szukać dróg wyjścia.
      Trzymaj się! :)

      Usuń
  5. Mam wrażenie, że opisujesz moją osobę... Eh...

    OdpowiedzUsuń