Cud zdarzył się naprawdę!!! Bóg jest wielki!
Są efekty ciężkiej pracy. Z wielką radością przyznaję, że TERAZ, kiedy choroba już nie ma tak silnej władzy nade mną - naprawdę żyję. Potrafię spotkać się z przyjaciółmi bez niecierpliwego czekania na moment, kiedy będę mogła się najeść. Potrafię się cieszyć chwilą - i na długo zapominać o jedzeniu.
Przyznać jednak muszę, że ostatnio łapię się jednak na tym, że za często myślę o jedzeniu. Najczęściej jednak w kontekście planowania tego, co będę jeść. Na pewno wynika to również z tego, że teraz kiedy studiuję, muszę sama kupować i przygotowywać sobie posiłki. Mam ogromne wyrzuty sumienia, bo czasami jest tak, że znaczna część moich myśli to żarcie.. a Pan Bóg mówi:
,,
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy
jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz
niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie."
Mt 6,31-32
Pokusy o dogodzeniu sobie również mnie nie opuszczają. Walczę z myślami skłaniającymi mnie do zatracenia się w jedzeniu.. ,,Zjedz sobie to, tamto, bo pyszne - bo przyjemne - bo poczujesz się wspaniale - bo przecież możesz - bo inni też mogą - bo inni też jedzą." Staram się zawsze zalać te podszepty złego myślami szlachetnymi - myślami docierać do Boga.. rozważać w sercu to, co mogę w danej chwili dobrego zrobić. Zły duch wie, że najłatwiejszy sposób w jaki mnie można zniszczyć, to obżarstwo. Zjedzenie cukierka dla niektórych ludzi jest normalne, i właściwie nie niesie żadnego niebezpieczeństwa, ale dla mnie jest pierwszym krokiem do grzechu obżarstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz