Mijające właśnie dwa tygodnie bez ataków obżarstwa, przyniosły mi doświadczenie życia - ZWYCZAJNEGO ŻYCIA, kiedy to cała otoczka jedzeniowo-wagowo-wyglądowo-kaloryczna odeszła gdzieś w bok, a moje działania nastawione były na całe mnóstwo innych spraw, pięknych spraw. Ludzie stali się ważniejsi. Pasje piękniejsze. Obowiązki przyjemniejsze. Życie stało się bardziej pasjonujące. I to przede wszystkim ono wysunęło się na pierwszy plan, a nie skrawek rzeczywistości związany z jedzeniem i moim wyglądem.
Nieocenionym jest budzić się rześkim, bez pełnego brzucha i z burczących brzuchem powędrować do kuchni, by przygotować sobie dobre, zdrowe śniadanie. Nieocenionym jest iść biegać nie myśląc o odchudzaniu, tylko by po prostu cieszyć się samą chwilą ruchu, gdy moje serce bije szybciej, a ja mogę oglądać piękny świat stworzony przez Boga.
Nakryłam się nawet na czynnościach dla mnie nietypowych jako osoby uzależnionej od jedzenia. I przez ułamki chwil poczułam się jak człowiek, który ma zdrowe podejście do jedzenia.
* Nie dojadłam obiadu, gdy poczułam się syta.
* Potrafiłam ze spokojem zjeść normalny posiłek, gdy byłam sama.
* Nie panikowałam, gdy zjadłam coś niezbyt zdrowego.
Niemożliwe rzeczy stają się możliwe. Cuda się dzieją.
,,Wiem, że Ty wszystko możesz i że każdy zamiar możesz przeprowadzić." Jb 42,2
Trzcinko Kochana! Jesteś w przełomowym momencie! Ciesz się tymi chwilami, nie wracaj do tych złych nawyków. Kiedy złapią Cię wyrzuty sumienia, pomyśl, czy chcesz wracać do tej psychozy i kieratu. Oddychaj głęboko, czytaj mądre książki, wychodź do ludzi. Dasz sobie radę, najważniejszy etap już za Tobą - dostrzegłaś, że istnieje życie poza jedzeniem! :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! GO, go go! :*
Gratuluję! Tez mam problem z obzarstwem, lecz jak dotąd nie udało mi się wytrwac tak długo :) mam nadzieję że mi także się uda ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję. Ja niestety codziennie się napycham. Jestem w rozpaczy. Wstydzę się wychodzić z domu. Codziennie mam nadzieję, że będzie inaczej...
OdpowiedzUsuń