piątek, 21 sierpnia 2015

Nieidealnie dobrze

Już sporo czasu minęło od założenia tego bloga. Czasami wracam do postów sprzed miesięcy i lat.. Analizuję i przyglądam się temu na jakim etapie byłam, jak myślałam. Widzę to, jak bardzo zmieniło się moje myślenie. Jednocześnie ogromnie dziękuje Bogu za to, jak jest teraz. Staram się nie wdeptywać ponownie w bagno zaburzeń jedzeniowych. Nie ma to najmniejszego sensu. Nie ma żadnego sensu!

Obecnie mam sporo wolnego czasu i wiem, że w takich chwilach muszę zachować szczególną czujność, bo pokusa by jeść dla przyjemności i z nudów jest czasami bardzo silna. Jednak wierzę, że będzie dobrze i chcę się o to bardzo starać.

Dziś jedzenie jest tylko jedzeniem. Jest dobrze. Nieidealnie. Czasami jem byle jak i byle kiedy. Zdarza mi się jeść z nudów.. bez poczucia głodu. Zdarza mi się nie jeść mimo głodu, bo nie mam ochoty. Zdarza mi się zjeść za dużo (szczególnie owoców z ogrodu :P). Jednak nie mam wyrzutów sumienia. Nie panikuję. Chcę zdrowo myśleć. Nie robić z jedzenia niewiadomo czego.

Staram się jeść zdrowo i smacznie. Lubię nauczyć się czegoś nowego ugotować i cieszy mnie gdy zrobię coś dla bliskich i im smakuje. Jednak gotowania nie mogę nazwać moją pasją jak na razie. Za dużo mam chyba innych pasji. Nie patrzę szczególnie na godziny moich posiłków. Są raczej mniej więcej o podobnych porach, ale bardziej steruje nimi głód.
Lubię próbować nowych smaków, takich nietypowych. Cieszą mnie proste rzeczy w kuchni jak na przykład kasza jaglana - jeden z moich największych przysmaków.

Odkrycie ostatniego czasu?! Nie żyję odchudzaniem, a trochę mnie ubyło. Paradoks? Tak! Wierzę, że właśnie tak to działa!!!

Nie stawałam długi czas na wagę. Nie widziałam potrzeby i nie chciałam wywoływać w sobie niepotrzebnych emocji. Myślę, że codzienne ważenie się to już obsesja. Dopuszczam ważenie co dwa tygodnie. Ewentualnie co tydzień. Ale na pewno nie częściej. Bo po co? Czy ktoś tu jeszcze wierzy w to, że w kilka godzin i dni można dużo przytyć czy schudnąć? Ja nie. 

--------
Właśnie ostatnio w moim życiu spełniło się kilka moich marzeń. Pan Bóg lubi mnie zaskakiwać. Chcę na co dzień żyć wdzięcznością i dzielić się z ludźmi tym, co dobrego mam. Nałóg jedzenia zamykał mnie na dobro. 

Nie zamierzam opuścić bloga. Pamiętam o obiecanym poście odnośnie zmieniania myślenia w procesie wychodzenia z zaburzeń odżywiania. Na razie brak mi weny, ale gdy tylko przyjdzie, opublikuję tekst.

2 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że wbrew pozorm chyba właśnie tak jak jest u Ciebie teraz, jest najlepiej. Dlaczego? Takie normalne życie nigdy nie jest jedną wielka euforią, ani jedną wielką doliną. Jest po prostu dobre i po prostu cieszy tym, że jest.
    Pozdrawiam ;) i czekam na przypływ weny do posta o wychodzeniu z zaburzeń odżywiania!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbym miał go ocenić to ocenił bym ten blog naprawdę bardzo wysoko.

    OdpowiedzUsuń