Dziś wzruszenie ściska mi gardło...
Rekord w dniach wolności od mojego nałogu od dwóch lat pobity - MIESIĄC.
Pełen miesiąc wolności.
Myśli niedowierzania i zdumienia siedzą mi w głowie. Chcę zapytać Boga, dlaczego, jak to się w ogóle stało. Czy to dobrze? Czy zasłużyłam?
Proszę by zabrał ode mnie pychę, która gdzieś tam w sercu się formuje na myśl, o tym, że to się wydarzyło. Podpowiada mi, że to wszystko moja zasługa - moje starania - moja silna wola - moja praca i wysiłek.
Tymczasem wcale tak nie jest.
Wiara każe mi kierować swoją wdzięczność ku Bogu, czyniąc Jego sprawcą rzeczy, która tak bardzo wyczekiwana od kilkudziesięciu miesięcy rzeczywiście nastąpiła. Po miesiącach moich wylanych łez, po tylu próbach, upadkach, poszukiwania drogi uzdrowienia.. po okresie rozpaczy, braku sensu życia.. po tym, kiedy po ludzku miałam dosyć swojego życia..
Nie wiem dlaczego. Nie będę analizować ze szczegółami, po raz kolejny mówiąc, o tym co mi pomaga. Jak zbliżałam się do tego okresu wolności. Może tym razem wcale się więcej nie starałam. Niewątpliwie wiele razy starałam się bardziej. Może okoliczności inne teraz więcej mi sprzyjały, a może nie. Sądzę, że stan rzeczy jaki jest, nie jest wyznacznikiem moich starań, ani tego jak miały się do tego wydarzenia towarzyszące. Nieważne. Życie i to co nas spotyka, dla mnie jako człowieka wierzącego jest w pewnym sensie tajemnicą - Bożym zamysłem.
Cieszę się tym, co jest. Dziękuję Bogu Najwyższemu i chcę dzielić się radością wolności.
Nie wiem, co będzie dalej. Być może za jakiś czas, dzień, tydzień, miesiąc powrócę do punktu wyjścia.
Nie da się wykorzenić choroby obżarstwa z mojego serca, duszy i umysłu. Nawet jak przez długi czas nie będę się obżerać, to już zawsze poprzez moją pamięć i doświadczenie w pewnym sensie będzie mnie to dotyczyć.
Wszystkim odwiedzającym mojego bloga również dziękuję. Jesteście nieocenionym wsparciem!
CHWAŁA PANU ZA CUD, KTÓRY UCZYNIŁ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz